
Olympus Mons: Góra, która zawstydza Everest
Witaj, kosmiczny podróżniku! Wyobraź sobie górę tak wielką, że Everest wygląda przy niej jak pagórek w ogródku. Na Marsie, w regionie Tharsis, wznosi się Olympus Mons – największy wulkan w Układzie Słonecznym. ! W tym artykule zabiorę Cię na szczyt tej bestii – opowiem, jak powstała, dlaczego jest taka ogromna i co oznacza dla przyszłych kolonistów (oraz fanów sci-fi, jak ja). To kolejny kawałek marsjańskich tajemnic na mojej stronie (https://misza2830.wixsite.com/my-site-1), gdzie łączę naukę z humorem i odrobiną fantazji.
Olympus Mons: Wulkan rekordzista
Olympus Mons to prawdziwy kolos. Ma 22 km wysokości – to ponad 2,5 razy więcej niż Everest, który mierzy 8,8 km. Jego średnica u podstawy wynosi aż 600 km, co oznacza, że mógłby przykryć całą Polskę (dla porównania: Polska ma ok. 650 km z zachodu na wschód). Jeśli stanąłbyś na jego krawędzi, nie zobaczyłbyś drugiego końca – jest tak wielki, że zakrzywienie Marsa by Ci przeszkodziło.

Na szczycie wulkanu znajduje się kaldera* – zapadnięty krater o szerokości 80 km, który mógłby pomieścić małe miasto. Sama kaldera ma kilka poziomów, bo Olympus Mons wybuchał wielokrotnie, zostawiając po sobie ślady erupcji. Co ciekawe, zbocza wulkanu są bardzo łagodne – nachylenie to tylko 2-5 stopni, więc wspinaczka nie byłaby trudna… gdyby nie brak tlenu i promieniowanie!
Olympus Mons leży w regionie Tharsis, gdzie znajdują się też inne wielkie wulkany, jak Ascraeus Mons czy Pavonis Mons. Tharsis to „wulkaniczne serce” Marsa – obszar, który powstał, gdy magma podnosiła skorupę planety, tworząc te giganty. Ale dlaczego Olympus Mons jest aż tak wielki? Odpowiedź kryje się w marsjańskiej geologii.

Dlaczego jest taki ogromny? Sekrety marsjańskiej geologii
Na Ziemi wulkany, jak Hawaje czy Etna, rzadko rosną do takich rozmiarów, bo nasza planeta ma tektonikę płyt – skorupa Ziemi się porusza, a wulkany „wędrują” nad gorącymi punktami w płaszczu. Na Marsie tektonika płyt nie działa, więc gorący punkt pod Olympus Mons pozostawał w tym samym miejscu przez miliardy lat. Lawa wypływała w jedno miejsce, budując wulkan warstwa po warstwie, jak gigantyczna wieża z klocków LEGO.
Kolejny czynnik to niska grawitacja Marsa – tylko 38% ziemskiej. Dzięki temu lawa mogła piętrzyć się wyżej, zanim grawitacja ją „spłaszczy”. Na Ziemi wulkan zapadłby się pod własnym ciężarem, ale na Marsie Olympus Mons rósł i rósł, aż stał się rekordzistą. Ostatnie erupcje mogły mieć miejsce nawet 25 milionów lat temu – w skali geologicznej to niedawno, więc niektórzy naukowcy spekulują, że wulkan może być wciąż aktywny. Wyobraź sobie: marsjański wulkan budzi się, a lawa płynie, podczas gdy koloniści grają w piłkę na jego zboczu – scena jak z mojej książki!
Jak wygląda Olympus Mons? Spacer po wulkanie
Zdjęcia z sond, jak Mars Global Surveyor* czy Mars Express, pokazują, że Olympus Mons to nie tylko wielka góra, ale i dzieło sztuki natury. Jego zbocza są pokryte zastygłymi strumieniami lawy, które wyglądają jak marsjańskie autostrady. Na krawędziach wulkanu widać klify wysokie na 8 km – to urwiska, które powstały, gdy zewnętrzne partie wulkanu zapadały się pod własnym ciężarem.
Kaldera na szczycie to prawdziwy kosmiczny amfiteatr – ma 80 km szerokości i kilka poziomów, bo wulkan miał wiele erupcji. W niektórych miejscach widać ślady osuwisk, które zsuwały się w dół, tworząc nierówności. Co ciekawe, wokół Olympus Mons jest coś, co naukowcy nazywają aureolą – rozległy obszar osadów, które mogły powstać, gdy lawa topiła lód pod powierzchnią, tworząc błotniste lawiny.
A jak wyglądałby spacer po Olympus Mons? Dzięki łagodnym zboczom można by jeździć łazikiem (albo marsjańskim rowerem!), ale widoki byłyby… dziwne. Wulkan jest tak wielki, że stojąc u podstawy, nie zobaczyłbyś szczytu – zniknąłby za horyzontem. Na górze mógłbyś spojrzeć na kalderę i zobaczyć dwa księżyce Marsa – Fobosa i Dejmosa – wschodzących na horyzoncie. Może z głośników leci ATB, a Ty zastanawiasz się, czy Marsjanie urządzali tu kiedyś imprezy?

Co Olympus Mons oznacza dla kolonistów?
Olympus Mons to nie tylko geologiczny cud – to też potencjalny skarb dla przyszłych kolonistów. Wulkaniczne skały, jak bazalt, mogą być używane do budowy baz – są trwałe i dostępne na miejscu. Co więcej, wulkany na Marsie mogą skrywać energię geotermalną. Na Ziemi wulkany, jak te na Islandii, dostarczają ciepła i energii – na Marsie mogłoby być podobnie.
Wyobraź sobie: stacja badawcza u stóp Olympus Mons, zasilana ciepłem z jego wnętrza, a koloniści popijają herbatę, patrząc na zachód słońca nad kalderą.
Podsumowanie: Góra, która inspiruje
Olympus Mons to więcej niż wulkan – to symbol potęgi Marsa i jego tajemnic. Jego ogrom, geologiczna historia i potencjał dla kolonizacji sprawiają, że jest jednym z najciekawszych miejsc na Czerwonej Planecie. Czy kiedyś wejdziemy na jego szczyt? A może – jak w mojej książce – znajdziemy tam coś, co zmieni nasze spojrzenie na Marsa? Wejdź na https://misza2830.wixsite.com/my-site-1, odkryj więcej w dziale „Sekrety Czerwonej Planety” i daj się porwać kosmicznym przygodom – bo na Marsie zawsze jest coś do odkrycia!
Co myślisz o Olympus Mons? Chciałbyś tam wejść, a może masz własne teorie? Wpadnij w komentarze i leć ze mną w kosmos – zawsze do przodu!
Objaśnienia:
Kaldera to taki „krater na sterydach” – ogromna dziura na szczycie wulkanu, która powstaje, gdy wulkan wybucha, a potem się zapada. Jak to się dzieje? Podczas erupcji wulkan wyrzuca lawę, gaz i popiół. Pod spodem, w komorze magmowej, robi się pusto – jak w balonie, z którego spuścisz powietrze. Wulkan nie ma już „podpory” i zapada się, tworząc wielką nieckę – to właśnie kaldera. Na Olympus Mons ta kaldera ma kilka poziomów, bo wulkan wybuchał wiele razy, zostawiając po sobie ślady jak warstwy tortu.
Mars Global Surveyor (MGS) to sonda kosmiczna NASA, która była takim „szpiegiem” Czerwonej Planety. Wystrzelona w 1996 roku, dotarła na orbitę Marsa w 1997 i przez prawie 10 lat (do 2006) robiła zdjęcia, mapy i pomiary, które zmieniły nasze spojrzenie na Marsa. MGS był jak paparazzi – focił wszystko: od Olympus Mons po Marsjańską Twarz w regionie Cydonia (tak, tę słynną „twarz”, o której pisałem w „Teorie Spiskowe Marsa”). Dzięki niemu mamy szczegółowe zdjęcia wulkanów, kanionów i śladów dawnej wody – np. potwierdził, że Marsjańska Twarz to tylko skała, a nie baza Marsjan (choć w mojej książce „Nowy początek – kolonizacja Marsa” wolę myśleć, że to jednak ich kryjówka! ).
MGS miał na pokładzie kamerę MOC (Mars Orbiter Camera), która robiła zdjęcia w wysokiej rozdzielczości, i laserowy wysokościomierz MOLA, który tworzył mapy 3D powierzchni. To dzięki niemu wiemy, jak wygląda Olympus Mons